niedziela, 4 listopada 2012

„Chata” William P. Young


Chata na zawsze zmieni sposób, w jaki myślicie o Bogu”
            Najmłodsza córka Mackenziego Allena Philipsa, Missy została porwana podczas rodzinnych wakacji. W opuszczonej chacie ukrytej na pustkowiach Oregonu znaleziono ślady wskazujące na to, że została brutalnie zamordowana. Cztery lata później pogrążony w Wielkim Smutku Mack dostaje tajemniczy list, najwyraźniej od Boga, a w nim zaproszenie do tej właśnie chaty na weekend.
            Wbrew rozsądkowi Mack przybywa do chaty w zimowe popołudnie i wkracza do swojego najmroczniejszego koszmaru. To, co tam znajduje, odmienia jego życie na zawsze.
            W świecie, w którym religia staje się coraz mniej istotna, „Chata” zmaga się z ponadczasowym pytaniem: „Gdzie jest Bóg w świecie tak pełnym niewysłowionego bólu?”. Jeśli Bóg jest wszechmocny i pełen miłości, dlaczego nie zrobi czegoś z cierpieniem i złem w naszym świecie? Książka odpowiada na to odwieczne pytanie ze zdumiewającą inwencją i oszałamiającą klarownością. Przykuwa uwagę nieoczekiwanymi zwrotami akcji, a jednocześnie daje ważne teologiczne lekcje, unikając protekcjonalności. Nie da jej się czytać bez emocji.
            „Chata” to piękna historia o tym, jak Bóg przychodzi do nas, gdy tkwimy w smutku, stajemy się więźniami własnych oczekiwań, czujemy się zdradzeni. Nigdy nie zostawi nas tam, gdzie zabrnęliśmy, o ile się przy tym nie uprzemy.
            To opowieść o relacjach człowieka z Bogiem, charakteryzująca się literacką uczciwością i duchową odwagą. „Chata” odcina się zarówno od komunałów religijnych, jak i tanich chwytów złego pisarstwa, i ujawnia coś ważnego i pięknego na temat tańca życia z boskością. Tę historię czyta się jak modlitwę, jak najlepszy rodzaj modlitwy, której towarzyszą łzy, ból, pokora i zaskoczenie.
            Większość z nas ma swoje smutki, nieziszczone marzenia, złamane serca i straty, swoją własną „chatę”…
            Chciałabym, aby wszyscy przeczytali tę książkę!


* William P. Young urodził się jako Kanadyjczyk i wychował wśród plemienia z epoki kamiennej żyjącego na Nowej Gwinei, gdzie jego rodzice byli misjonarzami. W dzieciństwie i młodości przeżył wielką stratę, a teraz wraz z rodziną cieszy się „rozrzutnością łaski” w Pacific Northwest.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz